Według mnie nie ma jednej diety, która odpowiadałaby nam wszystkim. Każdy z nas jest indywidualnością biochemiczną i genetyczną i będzie inaczej reagować na dane pożywienie. Dotyczy to całego stylu życia, nie tylko diety. Jeden będzie dobrze funkcjonował mając intensywny wysiłek fizyczny, dla kogoś innego optymalne będą długie spacery na świeżym powietrzu. Jeden będzie rewelacyjnie się czuł na diecie bogatej w tłuszcze zwierzęce, drugi będzie potrzebował zrównoważenia węglowodanami. Każdy z nas jest inny dlatego tak trudno dopasować jest odpowiedni sposób odżywiania się. Czasami potrzeba na to wielu miesięcy bardzo dokładnych obserwacji swojego organizmu i pomocy kompetentnego dietetyka.
Wszelkie diety cud są moim zdaniem do kitu. Są jedną wielką pomyłką i mogą tylko zaszkodzić! Wraz z ubytkiem zbędnych kilogramów mamy problemy zdrowotne, które niekoniecznie musza o sobie dać znać od razu. Często skutki są widoczne dopiero po jakimś czasie. Trzeba uświadomić sobie, że zanim powstanie dolegliwość muszą najpierw powstać zmiany biochemiczne w organizmie, a te trudno jest dostrzec. Często dolegliwości są tak niejednoznaczne, że mylimy je z przepracowaniem, niewyspaniem, depresja itd. Nie wiążemy ich z tym, że mogą być objawem rozwijającej się choroby.
Tak jak napisałam wcześniej wyznaję zasadę, że nie ma sposobu odżywiania, który byłby optymalny dla każdego. Uważam jednak, że są pewne zasady których powinien się trzymać każdy. Taką zasadą jest spożywanie produktów jak najmniej przetworzonych tzw. czystych. Bez konserwantów, wypełniaczy, spulchniaczy, barwników, kolorowych opakowań itd. Co to oznacza? To oznacza, że warzywa i mięso, jaja i nabiał kupujemy bezpośrednio od gospodarza. Tak byłoby idealnie, chociaż wiem, że dla wielu jest to abstrakcja. W miarę swoich możliwości więc trzeba pozyskiwać produkty z jak najlepszych źródeł, jak najbardziej zbliżone do natury. Myślę, że oczywiste jest, że produktami wysoko przetworzonymi są ogólnodostępne w sklepach słodycze. Jeśli więc mamy ciśnienie na coś słodkiego zróbmy to sami z dobrej jakości składników. Ograniczenie w spożywaniu cukrów prostych jest kolejną zasadą, którą powinien każdy zastosować w swojej diecie. W dzisiejszych czasach cukier występuje dosłownie wszędzie. Jest dodawany nawet do mięs… po co? Dlatego apeluje, żeby czytać etykiety i ograniczyć spożycie cukru. Szczególnie jeśli chodzi o dzieci. Wiele matek chyba sobie nie zdaje sprawy, że do deserków i jogurcików dla niemowląt też jest dodawany cukier i to bardzo często w najgorszej jego postaci syropu glukozowo-fruktozowego! Jeszcze napiszę o tym.
Istnieją produkty, które są bardzo kłopotliwe dla wielu, a moim zdaniem nawet dla większości z nas. Mam na myśli np. gluten. Wiele się słyszy ostatnio na temat szkodliwości tej substancji. Inni z kolei twierdzą, że to jedna wielka ściema bo nasze babki od wieków jadły pszenicę i jakoś im nic nie było. A co ja o tym myślę? Myślę tak. Po pierwsze skąd babki mogły wiedzieć, że im nic nie było, skoro ani nie było żadnej metody diagnostycznej dotyczącej nietolerancji glutenu, a poza tym objawy nietolerancji glutenu są tak niejednoznaczne, że naprawdę trudno je na pierwszy rzut oka skojarzyć ze sobą. Druga sprawa jest taka, że kiedyś pszenica była prawdziwa. Dzisiejsza pszenica jest modyfikowanym genetycznie wytworem i na prawdę ma mało wspólnego z dawną pszenicą, którą jadły nasze babki. Czy gluten faktycznie jest szkodliwy? Tak, jestem przekonana, że tak. Jest masa artykułów na ten temat. To w jakim stopniu nam szkodzi to nasza indywidualna sprawa. Jednemu zaszkodzi bardziej drugiemu mniej. Są ludzie, którzy mogą bez żadnych skutków ubocznych pozwolić sobie od czasu do czasu na coś pszennego, ale wiele osób po zjedzeniu drożdżówki czuje się fatalnie! Moja rada jest więc taka, żeby kategorycznie unikać pszenicy, a gluten spożywać tylko w formie innych zbóż.
Podobna sytuacja jest z mlekiem. Szkodzi czy nie szkodzi? Nasze babki jakoś piły i były zdrowe… No tak, tyle, że nasze babki piły mleko świeże od swojej mućki, która pasła się daleko od szosy, a nawet jeśli blisko, to i tak samochodów było mało. Mleko ani nie było uht, ani homogenizowane tak jak jest teraz. I nie było odtłuszczone!!! Gleby nie były tak zakwaszone, więc było więcej minerałów, które przechodziły do trawy, a potem do mleka itd itp. Jest więc spora różnica dotycząca jakości produktów mlecznych. A druga sprawa to sprawa indywidualności każdego człowieka. Każdy z nas ma inną tolerancję na kazeinę i laktozę, więc każdy z nas będzie inaczej reagował na produkty mleczne. O mleku trochę więcej będziecie mogli przeczytać w kolejnym wpisie.
Jak więc sami widzicie zdrowe odżywianie wcale nie jest tak jasną sprawą jakby się mogło wydawać. Nie ma ogólnych zaleceń, które byłyby jednakowe dla wszystkich, a najważniejszą sprawą jest obserwacja własnego organizmu 🙂
Pozdrawiam,
Iwona Prażmo 🙂