Według statystyk z problemami z zajściem w ciążę boryka się aż co 4 para. W 40% przypadków problem leży po stronie kobiety, w 40% po stronie mężczyzny, natomiast w pozostałych 20% problem dotyczy obu partnerów lub nie można zidentyfikować przyczyny.
Z moich doświadczeń wynika, że wiele przypadków niepłodności nie jest związanych bezpośrednio ze sprawami ginekologicznymi. Problemy ginekologiczne rozwiązywane są zazwyczaj terapią hormonalną, zabiegami chirurgicznymi, czy przeróżnymi metodami wspomagania zapłodnienia i prędzej, czy później kobieta zachodzi w ciążę. To, czy terapia hormonalna to właściwa droga do macierzyństwa to temat na inny wpis. W tym wpisie chciałabym zaznaczyć istotę dietetyki w leczeniu niepłodności.
Wiele osób w ogóle tego ze sobą nie wiąże, natomiast okazuje się, że to właśnie gabinet dietetyczny coraz częściej staje się miejscem, które powinna odwiedzić para nieskutecznie starająca się o dziecko. Spotkałam się z przypadkami niepłodności i poronień, gdzie problemy ginekologiczne nie stanowiły przyczyny. W tych przypadkach prawdziwą przyczyną okazywały się choroby autoimmunologiczne, stany zapalne, polimorfizm genu MTHFR, czy niedobory składników odżywczych. Nie chcę tutaj umniejszać zasług ginekologów – ich praca jest nieoceniona, aczkolwiek bardzo często problemy hormonalne, które ginekolog leczy za pomocą sztucznej terapii hormonalnej, mogą być wyregulowane za pomocą zmiany diety, wyeliminowania nietolerowanych produktów, czy za pomocą całkowitej zmiany stylu życia, który dotyczy nie tylko diety, ale i aktywności fizycznej, spożywania używek, zminimalizowania narażenia na substancje toksyczne, stosowania naturalnych suplementów itd. Zmiana stylu życia w wielu przypadkach to zwrot o 180 stopni i niestety nie każdy ma wystarczająco siły, żeby sprostać temu wyzwaniu. Przydatne jest tu wsparcie rodziny, siła woli i przekonanie, jeśli któregoś zabraknie, to wyzwanie może okazać się dla kogoś nie do osiągnięcia. Chociaż ja osobiście uważam, że jeśli pragnienie zostania rodzicem jest wystarczająco silne, zmiana stylu życia nie powinna przerażać. Niestety wiele osób wybiera tą krótszą i prostszą drogę i zamiast zlikwidować prawdziwą przyczynę wybiera terapię sztucznymi hormonami, lekceważąc to, że nieusunięte pierwotne przyczyny niepłodności, czy poronień, prawdopodobnie odbiją się później na zdrowiu dziecka, a sztuczna ingerencja w gospodarkę hormonalną w rezultacie rozregulowuje ją jeszcze bardziej.
Ostatnimi czasy prawdziwą plagą wg mnie jest niepłodność u kobiet chorych na zapalenie tarczycy Hashimoto. Kobiety te często są źle diagnozowane przez ginekologów, gdyż niestety rzadko się spotyka, żeby ginekolog zlecał badanie przeciwciał anty-TPO i anty-TG, zazwyczaj posługując się jedynie wynikami TSH, co nie jest jedynym wyznacznikiem prawidłowego funkcjonowania tarczycy. Kobiety te bardzo często długo leczą się na niepłodność lub zmagają się z wielokrotnymi poronieniami, nie znając prawdziwej przyczyny swoich problemów. Nawet jeśli choroba zostanie poprawnie zdiagnozowana, medycyna konwencjonalna wciąż nie zna lekarstwa na choroby autoimmunologiczne jaką jest Hashimoto, ograniczając się jedynie do regulowania poziomu hormonów tarczycy za pomocą Euthyroxu, czy Letroxu. Niestety bardzo często taka procedura nie wystarcza, a nawet jeśli dochodzi do zapłodnienia to istnieje duże ryzyko, że dziecko będzie również cierpiało na chorobę autoimmunologiczną np. tak często spotykane u dzieci AZS.
W tego typu sytuacjach pole do popisu i znaczne osiągnięcia ma dietetyka. Jedynym znanym mi lekarstwem na tego typu problemy jest indywidualnie dopasowana dieta i zmiana stylu życia. Z autopsji wiem, że wyeliminowanie szkodliwych produktów, toksyn, zminimalizowanie stresu emocjonalnego i fizycznego oraz uzupełnienie niedoborów dają ogromne efekty. Taka zmiana powinna być jednak przeprowadzona pod opieką dietetyka, który monitorując postępy za pomocą badań krwi, dostosowuje kolejne zmiany.
Jeśli potrzebujesz pomocy specjalisty zapraszam do kontaktu.
Pozdrawiam,
Iwona Prażmo